Przejdź do głównej zawartości

Tata z introligatorskim zacięciem

      Nadać książce drugie życie, to nie lada sztuka. Tego wyzwania podjął się 

p. Grzegorz Bojanek, który postanowił dać drugie życie książce Stanisława Lema - "Opowieści o pilocie Pirxie", wyszperanej na naszym kiermaszu. 

      Zapraszamy do lektury tekstu p.Grzegorza. Może i Wy zarazicie się bakcylem, odnawiania tego, co na pozór nieodnawialne:)

Introligator amator. 

     Gdy w środę 12 lutego przyszedłem na wywiadówkę do naszej szkoły podstawowej, zaciekawiło mnie stoisko ze starymi książkami. Spieszyłem się, więc nie miałem czasu, by zapytać o co chodzi. W czasie zebrania otrzymaliśmy informację, że jest to kiermasz starych książek, które niestety nie nadają się już do wypożyczenia ze względu wiek lub stan rozkładu. Można jednak je nabyć, by wesprzeć działania szkolnej biblioteki. Przy wyjściu zatrzymałem się i po kilku chwilach znalazłem książkę (a nawet 2 takie same),  która mnie zainteresowała. Chodziło oczywiście 
o jednego z moich ulubionych polskich pisarzy, czyli Stanisława Lema i jego książkę pt: “Opowieści o pilocie Pirxie”. W posiadanie książki, która była w dość opłakanym stanie, wszedłem już kolejnego dnia rano. Od razu też zaczęła za mną chodzić myśl, by ją odnowić. Zapytacie się pewnie teraz - czy to trudne? Czy mam takie umiejętności?

     W tym celu musimy się cofnąć do czasów, gdy to ja byłem uczniem naszej porajskiej szkoły podstawowej.        Było to chyba w 5 lub 6 klasie, gdy przedmiotu technika (wtedy nazwał się “praca technika”) uczył nas pan Rajczyk. Wśród uczniów nosił on pieszczotliwy pseudonim “Jazon” (Pomyślicie, że może chodziło o mity? 
Nic bardziej mylnego - chodziło o serial “Jazon z gwiezdnego patrolu”, który wyświetlany był w Polsce w 1986 roku, a który wszyscy oglądaliśmy.) I to właśnie wraz z panem Rajczykiem, zajmowaliśmy się w czasie zajęć tworzeniem okładek do starych książek ze szkolnej biblioteki. Na początku praca wydawała się dość trudna, ale po kilku lekcjach, każdy z nas miał już na swoim koncie kilka pięknie obłożonych woluminów! Gdy jednego dnia zajmowaliśmy się klejeniem, potem należało odłożyć książki do wyschnięcia. Wtedy kolejnego dnia mogliśmy się zająć okładkami. I tak, powoli, zdobywaliśmy umiejętności introligatorskie. 

     Dzisiaj, by przypomnieć sobie podstawy działań introligatora amatora wystarczy poszukać odpowiednich filmów na YouTube. 

Ja postanowiłem skorzystałem filmów pana Leszka:

     Jeśli sami chcielibyście zacząć przygodę z ratowaniem książek, nie potrzeba zbyt wiele. Na filmie pan Leszek proponuje używać kleju Wikol, ja korzystałem z kleju introligatorskiego, który jest bardzo tani. Do tego potrzebny będzie Wam jeszcze nieduży pędzel do nanoszenia kleju, bandaż, dwa ściski stolarskie i deseczki, by ściskać książkę podczas klejenia. Przyda się też tektura i kawałek szarego płótna. Budżet więc nie jest jakiś ogromny, 
a część ze wspomnianych przyborów pewnie znajdziecie w przydomowym warsztacie. 

     Wiem, że dzisiaj lubicie spędzać czas w inny sposób, ale jeśli fascynuje Was zapach starych książek
i chcielibyście po prostu jakąś uratować od zniszczenia i być może nawet przywrócić ją do szkolnej biblioteki, 
lub odrestaurować dla własnej przyjemności - to szczerze Was zachęcam do zainteresowania się tym tematem. Poczujecie się odprężeni i zrelaksowani obcując z książkami w sposób inny, niż zazwyczaj. 

Grzegorz Bojanek - tata Jagody
nauczyciel II LO im. R. Traugutta w Częstochowie

Zobaczcie jak przebiegała krok po kroku praca pana Grzegorza:) 










Komentarze